- Do gospody. Pan pomógł, potknął się na płocie. Schodzić, monsieur, raczej ogrzej się.
Wysiadłem z wagonu. Buran wciąż się toczył, chociaż z mniejszą mocą. Było tak ciemno, że nawet jeśli oko jest wystające. Właściciel spotkał się z nami przy bramie, trzymając latarkę pod baldachimem, i wprowadził mnie do pokoju, blisko, ale całkiem czyste; oświetliła ją pochodnia. Na ścianie wisiał karabin i wysoki kapelusz kozacki.
gospodarz, pierwotnie z Kozaka, wydawał się mieć około sześćdziesięciu lat, wciąż świeży i pieprzny. Savelich przedstawił za mną piwnicę, zażądał ognia, zrobić herbatę, który nigdy nie wydawał mi się tak potrzebny. Właściciel poszedł zawracać sobie głowę.
- Gdzie jest doradca? Zapytałem Savelicha.
„Tutaj, Wysoki Sądzie ", - odpowiedział głos z góry. Spojrzałem na suknię i zobaczyłem czarną brodę i dwoje błyszczących oczu. "Co, brat, błagać?„-” Jak nie wegetować w jednym chudym Ormianinie! To jest pełne, co za grzech ukryć? położyłem wieczór z pocałunkiem: mróz nie wydawał się wielki ”. W tej chwili właściciel wszedł z wrzącym samowarem; Podałem naszemu doradcy filiżankę herbaty; łzy mężczyzny z sukienki. Jego wygląd wydawał mi się wspaniały: miał około czterdziestki, średni wzrost, cienkie i szerokie ramiona. Jego czarna broda miała siwe włosy; żyjąc dużymi oczami i biegając. Jego twarz miała raczej przyjemny wyraz, ale nieuczciwy. Włosy zostały przycięte w kółko; na nim był poszarpany ormiański i tatarski kwitnący. Przyniosłem mu filiżankę herbaty; smakował i skrzywił się. "Twój honor, daj mi taką litość, - pokaż kieliszek wina; herbata nie jest naszym napojem kozackim ”. Chętnie spełniłem jego pragnienie. Właściciel wyjął z pieca adamaszek i szklankę, podszedł do niego i, patrząc w jego twarz: „zmartwychwstanie, - powiedział, - znowu jesteś w naszej ziemi! Bóg Splinter przyniósł?„Mój doradca zamrugał znacząco i odpowiedział słowem: „Poleciałem do ogrodu, dziobany konopie; Babcia rzuciła kamykiem - tak, przez. dobrze, a jakie są twoje?»
- Tak, jakie są nasze! - odpowiedział właściciel, kontynuacja alegorycznej rozmowy. - Zaczęli dzwonić nieszpory, tak, boot nie porządkuje: wyskakuj, diabły na cmentarzu. - "Zamknij się, wujek, - sprzeciwił się mojemu włóczęgi, - będzie padać, będą grzyby; i będą grzyby, będzie ciało. i teraz (tutaj znów mrugnął) połóż siekierę za plecami: leśniczy spacery. Twoja szlachetność! Dla Twojego zdrowia!„- Tymi słowami wziął szklankę, skrzyżował się i pił w jednym duchu. Potem ukłonił się mi i wrócił na przyjęcie.
Nic nie mogłem zrozumieć z tej rozmowy ze złodziejami; ale po zgadywaniu, że chodziło o sprawy armii Jaitskiego, podczas gdy właśnie uspokoił się po zamieszkach 1772 rok. Savelich słuchał z niezadowoleniem. Spojrzał podejrzliwie na mistrza, następnie na doradcę. Zajazd, lub, tam, będzie, był zdystansowany, w stepie, daleko od jakiejkolwiek wioski, i wyglądał bardzo podobnie do pirackiego molo. Ale nie było nic do zrobienia. Nie można było myśleć o kontynuacji ścieżki. Troska Savelicha bardzo mnie rozbawiła. Tymczasem usiadłem i położyłem się na ławce. Savelich postanowił wyczyścić piec; właściciel położył się na podłodze. Wkrótce cała chata chrapała, i zasnąłem jak zabity.
Budzę się dość późno rano, widziałem, że burza minęła. Słońce świeciło. Śnieg leżał w olśniewającym całunie na bezgranicznym stepie. Konie zostały zaprzężone. Zapłaciłem właścicielowi, który wziął od nas tak umiarkowaną opłatę, że nawet Savelich nie kłócił się z nim i nie targował jak zwykle, a wczorajsze podejrzenia zostały całkowicie usunięte z jego głowy. Zadzwoniłem do doradcy, podziękował za pomoc i kazał Savelichowi dać mu pół wódki. Savelich zmarszczył brwi. „Pół wódki! - powiedział, - po co to jest? za to, co masz zamiar przyprowadzić go do gospody? gotowy, monsieur: nie mamy dodatkowej poltiny. Daj wszystkim wódkę, więc wkrótce musisz się zagłodzić ”. Nie mogłem się kłócić z Savelichem. pieniądze, zgodnie z moją obietnicą, były do jego pełnej dyspozycji. Byłem jednak zirytowany, to nie mogło dziękować osobie, pomagając mi, jeśli nie z kłopotów, to przynajmniej z bardzo nieprzyjemnej sytuacji. "Dobry, - powiedziałem zimną krwią;- jeśli nie chcesz dać połowy, następnie wyjmij mu coś z mojej sukienki. Jest ubrany zbyt lekko. Daj mu mój zając pełny ».
- miej litość, Ojciec Piotr Andriejewicz! - powiedział Savelich. - Dlaczego potrzebuje twojej owczej skóry z królika? On to wypije, pies, w pierwszej tawernie.
- To, staruszka, nie twój smutek, - powiedział mój włóczęga, - czy piję czy nie. Jego szlachetność daje mi futro z jego ramienia: wola swego pana, a waszym służącym nie jest kłócić się i być posłusznym.
- Nie boisz się Boga, rabuś! Savelich odpowiedział mu gniewnym głosem. - Zobaczysz, że dziecko wciąż nie rozumie, i chętnie go okradacie, dla uproszczenia. Dlaczego potrzebujesz baru tulupchik? Nie położysz tego na przeklętych ramionach.
- Proszę, nie bądź mądry, Powiedziałem do mojego wuja;- przynieś tutaj płaszcz z owczej skóry.
- lord Wladyka! Jęknął mój Savelich. - Zając tulup jest prawie niezwykły! i dobre dla każdego, a potem pijany pijak!
Pojawił się jednak kożuch zająca. Mały człowiek natychmiast zaczął go przymierzać. W rzeczywistości,, wypełniony, z którego udało mi się urosnąć, było dla niego trochę wąskie. Jednak jakoś sobie poradził i włożył go, szwy. Savelich prawie zawył, po wysłuchaniu, jak pękły nici. Tramp był bardzo zadowolony z mojego prezentu. Zaprowadził mnie do wozu i powiedział niskim ukłonem: "Podziękować, Twój honor! Nagradzaj cię, panie, za cnotę. Wiek nie zapomni waszych łask ”. - Poszedł w swoim kierunku, i poszedłem dalej, nie zwracając uwagi na irytację Savelicha, i wkrótce zapomniałem o wczorajszej zamieci, o jego doradcy i kożuchu zająca.
Przybywając do Orenburga, Przyszedłem bezpośrednio do generała. Widziałem mężczyznę wysokiego, ale już zgarbiony przez starość. Jego długie włosy były całkowicie białe. Stary szopy przypominał wojownika z czasów Anny Ioannovny, a w swoim przemówieniu niemiecka nagana mówiła zdecydowanie. Wręczyłem mu list od ojca. Na swoje imię spojrzał na mnie szybko: „Po moim! - powiedział. „Czy jest ciemno?”, wydaje się, Andriej Pietrowicz był jeszcze w twoim wieku, a teraz oto jego młot! brat, obywatel, obywatel!„- Wydrukował list i zaczął go czytać tonem, komentowanie. „„ Łaskawy suweren Andrei Karlovich *, ufnie, jaka jest twoja ekscelencja „... jaki rodzaj ceremonii? Fuy, ponieważ nie jest zawstydzony! Oczywiście: dyscyplina pierwsza rzecz, ale piszą do starego towarzysza?.. „Wasza Ekscelencja nie zapomniał”… um… ”i… kiedy… przez zmarłego feldmarszałka Minga… w kampanii… także… Karolinki”… Ehe, brat! więc wciąż pamięta naszą starą trąd? „Teraz w tej sprawie ... do ciebie, mój wiesz”… um… „trzymać się rękawic”… Jakie są mitenki Jeszowa? To musi być rosyjskie przysłowie ... Co to jest „szturchanie w rękawiczki”?"On powtórzył, zwracając się do mnie.
- To znaczy, - Odpowiedziałem mu tak niewinnie, jak to możliwe, - rób to czule, niezbyt surowe, dać więcej woli, trzymaj się.
„Um, Rozumiem ... „i nie daję mu wolności” nie, Widać rękawiczki Jeszowa, to nie jest tak… „Z tym… jego paszportem”…? А, tutaj… „wypisz się z Semenowskiego”… Dobrze, Dobrze: wszystko zostanie zrobione ... „Pozwól mi objąć się bez szeregów i… ze starym przyjacielem i przyjacielem” - a! w końcu zgadłem ... i inne i inne ... Cóż, ojciec, - powiedział, po przeczytaniu listu i odłożeniu paszportu, - wszystko zostanie zrobione: zostaniesz oficerem przeniesionym do *** pułk*, a więc nie tracicie czasu, jutro idź do twierdzy Belogorsk, gdzie będziesz w drużynie kapitana Mironova, dobra i uczciwa osoba. Tam będziesz w służbie teraźniejszości, uczyć się dyscypliny. Nie masz nic do roboty w Orenburgu; rozpraszanie jest szkodliwe dla młodego mężczyzny. A dzisiaj prosimy o litość: zjedz ze mną ”.
„Każda godzina nie jest łatwiejsza! - pomyślałem sobie, - co mi służyło, co jeszcze w łonie byłam już sierżantem! Dokąd mnie to zaprowadziło? W *** pułku i do odległej fortecy na granicy stepów Kirgisko-Kaisak!..»Jadłem obiad z Andriejem Karlowiczem, trójka ze starym adiutantem. Przy jego stole panowała surowa niemiecka gospodarka, i myślę, strach, że czasem zobaczę dodatkowego gościa na bezczynnym posiłku, był częściowo przyczyną mojego pośpiesznego wyprowadzenia do garnizonu. Następnego dnia pożegnałem się z generałem i poszedłem do celu.
Rozdział III Twierdza
Żyjemy w fortyfikacjach,
Jemy chleb i pijemy wodę;
I jak zacni wrogowie
Przybędą do nas po ciasta,
Zapytajmy gości o biesiadę:
Ładujemy działo armatnie.
Piosenka żołnierza.
Starożytni ludzie, mój ojciec.
Runo. *
Twierdza Belogorsk znajdowała się czterdzieści mil od Orenburga. Droga biegła stromym brzegiem Yaik. Rzeka jeszcze nie zamarzła, a jej ołowiane fale niestety sczerniały na monotonnych brzegach, pokryte białym śniegiem. Za nimi rozciągały się stepy kirgiskie. Zagubiłem się w myślach, głównie smutny. Życie garnizonowe niewiele mi się podobało. Próbowałem wyobrazić sobie kapitana Mironova, mój przyszły szef, i reprezentował go surowo, zły starzec, nic nie wiedząc, oprócz jego usług, i gotowy na każdy drobiazg, aby mnie aresztować za chleb i wodę. W międzyczasie zaczęło się ściemniać. Niedługo jechaliśmy. „Czy to daleko do fortecy?”?„- zapytałem mojego woźnicę. "Niedaleko, - odpowiedział. „Jest już widoczny”.. - Spojrzałem we wszystkie strony, spodziewając się zobaczyć potężne bastiony, wieże i szyb; ale nic nie widziałem, z wyjątkiem wioski, otoczony płotem z bali. Po jednej stronie stały trzy lub cztery stogi siana, w połowie pokryte śniegiem; z innym uśmiechem, z popularnymi skrzydłami, leniwie obniżył się. „Gdzie jest forteca?„- zapytałem ze zdziwieniem. „Tak, oto ona.”, - odpowiedział stangret, wskazując na wioskę, i tym słowem wjechaliśmy w to. Przy bramie widziałem stare żeliwne działo; ulice były ciasne i krzywe; chaty są niskie i w większości pokryte słomą. Rozkazałem iść do komendanta, a minutę później wagon zatrzymał się przed drewnianym domem, ustawione w linii, przy drewnianym kościele.
Nikt mnie nie spotkał. Wszedłem do baldachimu i otworzyłem drzwi od frontu. Stara osoba niepełnosprawna, siedzieć na stole, naszyta niebieską łatkę na łokciu zielonego munduru. Powiedziałem mu, żeby donosił o mnie. "Wchodzić, ojciec, - odpowiedział osoba niepełnosprawna - nasze domy ”. Wszedłem do czystego małego pokoju, staromodny. W rogu stała szafka z naczyniami; na ścianie wisiał dyplom oficera za szkłem i w ramie; obok niego błysnęły popularne odciski, reprezentujący schwytanie Kistrina i Ochakowa *, także wybór panny młodej i pochówku kota. Przy oknie siedziała starsza kobieta w pikowanej kurtce i szaliku na głowie.. Odwijała wątki, która odbyła się, ukrzyżowany w jego ramionach, krzywy starzec w mundurze oficerskim. "Cokolwiek chcesz, ojciec?„Zapytała, kontynuując moją lekcję. Odpowiedziałam, że przybył na służbę i pojawił się w długach wobec swojego kapitana, i tym słowem zaadresowano do przekrzywionego starca, biorąc go za komendanta; ale gospodyni przerwała moją mowę stwardniałą. „Ivan Kuźmicza nie ma w domu, - powiedziała;- poszedł odwiedzić ojca Gerasima; tak w każdym razie, ojciec, Jestem jego kochanką. Proszę kochajcie i szanujcie. Usiądź, ojciec ". Kliknęła dziewczynę i powiedziała, żeby zadzwoniła do oficera. Starzec samotnym okiem spojrzał na mnie z ciekawością. „Odważę się zapytać, - powiedział - w jakim pułku raczyłeś służyć?»Zaspokoiłem jego ciekawość. „I odważę się zapytać, - ciągnął, - dlaczego postanowiłeś przejść od straży do garnizonu?"Odpowiedziałam, taka była wola władz. "Uroczo, za nieprzyzwoite działania wartownicze wobec oficera ”, - kontynuował niestrudzony śledczy. „Pełne kłamstwa, Kapitan mu powiedział;- zobaczysz, zmęczony młody człowiek na drodze; on nie zależy od ciebie ... (trzymaj ręce prosto ...). I ty, mój ojciec, - ciągnęła, zwracając się do mnie, - nie martw się, że zostałeś postawiony na naszym odludziu. Nie ty pierwszy, nie ty ostatni. może znieść, slyubitsya. Shvabrin Alexey Ivanovich już piąty rok, odkąd został nam przekazany za morderstwo. Bóg wie, jaki grzech go zwodził; on, proszę zobaczyć, Wyszedłem z miasta z jednym porucznikiem, tak, zabrali ze sobą miecze, tak i dobrze sobie szturchając; Aleksiej Iwanicz i dźgnął porucznika, z dwoma świadkami! Co nakazujesz zrobić? Nie ma mistrza do grzechu ”.
W tym momencie wszedł oficer, młody i okazały Kozak. „Maksimych! Kapitan mu powiedział. - Weź pana. mieszkanie oficerskie, czyścić ". - "Słucham, Vasilisa Egorovna, - odpowiedział oficer. - Nie oddawaj szlachty Iwanowi Połiejewowi?"-" Kłamiesz, Maksimych, - powiedział kapitan;- w Połieżowie i tak blisko; pamięta mojego ojca chrzestnego, że jesteśmy jego szefami. Weź pana. oficerze ... jak masz na imię i patronimicznie, mój ojciec? Petr ANDREIĆ?.. Zabierz Petera Andreicha do Siemiona Kuzowa. to, oszust, wpuścił swojego konia do mojego ogrodu. dobrze, co, Maksimych, jest wszystko bezpieczne?»
- Wszystko, dzięki Bogu, cichy, - odpowiedział kozak;- Tylko kapral Prochorow walczył w kąpieli z Ustiniją Neguliną o gang gorącej wody.
- Ivan Ignatich! Powiedział kapitan do krzywego starca. - Zdemontować Prochorowa z Ustinyą, kto ma rację, kto jest winny. Tak, oboje karani. dobrze, Maksimych, Oznacza Idź z Bogiem. Petr ANDREIĆ, Maksimych zabierze Cię do swojego mieszkania.
Wyszedłem. Oficer zaprowadził mnie do chaty, stojąc na wysokim brzegu rzeki, na samym skraju fortecy. Połowę chaty zajmowała rodzina Siemiona Kuzowa, inny mnie zabrał. Składała się z jednego pokoju, całkiem schludnie, podzielona na pół przegroda. Savelich zaczął się go pozbywać; Zacząłem patrzeć przez wąskie okno. Smutny step rozciągnął się przede mną. Ukośnie było kilka chat; kilka kur wędrowało ulicą. staruszka, stojąc na werandzie z korytem, zwane świniami, który odpowiedział jej przyjaznym chrząknięciem. I w jakim kierunku zostałem skazany na spędzanie młodości! Tęsknota mnie zabrała; Odszedłem od okna i położyłem się spać bez obiadu, pomimo nawoływań Savelicha, który powtarzał ze skruchą: „Lord Vladyka! nic do jedzenia! Co powie pani, kiedy dziecko staje się słabe?»
Następnego ranka właśnie zaczęłam się ubierać, otworzyły się drzwi, i przyszedł do mnie młody oficer niskiego wzrostu, o ciemnej i idealnie brzydkiej twarzy, ale niezwykle żywy. "Przepraszam, Powiedział mi po francusku, - że przybywam na spotkanie bez ceremonii. Wczoraj dowiedziałem się o twoim przybyciu; ogarnęło mnie pragnienie ujrzenia ludzkiej twarzy, czego nie tolerowałem. Zrozumiesz, kiedy mieszkasz tu trochę dłużej ”. - Domyśliłam się, że to był oficer, zwolniony ze straży na pojedynek. Spotkaliśmy się od razu. Schwabrin nie był zbyt głupi. Jego rozmowa była ostra i zabawna.. Z wielką wesołością opisał rodzinę komendanta, jego społeczeństwo i region, gdzie los mnie doprowadził. Zaśmiałem się z głębi serca, jak ta sama osoba niepełnosprawna przyszła do mnie, którzy naprawiają mundur przed głównym komendantem, i w imieniu Vasilisa Egorovna wezwała mnie na obiad z nimi. Swabria zgłosiła się na ochotnika, aby pójść ze mną razem.
Nadchodzi godzina policyjna, na miejscu widzieliśmy dwudziestoletniego mężczyznę niepełnosprawnego z długimi warkoczami i trójkątnymi kapeluszami. Byli w szeregu. Przed nim był komendant, stary, chudy i wysoki, w czapce i sukni. On nas widział, podszedł do nas, powiedział mi kilka miłych słów i znów zaczął rozkazywać. Zatrzymaliśmy się, aby spojrzeć na doktrynę; ale poprosił nas, abyśmy pojechali do Vasilisa Yegorovna, obiecując podążać za nami. "I tu, - dodał,, - nie ma nic do oglądania ”.
Vasilisa Egorovna przyjęła nas łatwo i serdecznie i potraktowała mnie tak, jakby wiedziała od stulecia. Wyłączone i Broadsman nakryły do stołu. „Że to mój dzisiejszy Iwan Kuźmicz, którego się nauczyłem! - powiedział komendant. - miecze, wezwij mistrza na obiad. Tak, gdzie jest Masza?„- Potem weszła dziewczynka w wieku około osiemnastu lat, pucołowaty, rumiany, z jasnobrązowymi włosami, gładko rozczesane na uszach, które spłonęła. Na pierwszy rzut oka nie bardzo ją lubiłem. Spojrzałem na nią z uprzedzeniem: Shvabrin opisał mnie Maszy, córka kapitana, kompletny głupiec. Marya Iwanowna usiadła w kącie i zaczęła szyć. Tymczasem kapuśniak. Vasilisa Egorovna, nie widzę męża, po drugie wysłał po niego Pałasz. „Powiedz Barinu: goście czekają, kapuśniak na zimno; dzięki Bogu, nauka się nie skończy; mam czas krzyczeć ”. - Wkrótce pojawił się kapitan, po nim krzywy starzec. „Co to jest, mój ojciec? - powiedziała mu żona. - Jedzenie było dawno podawane, i nie zrozumiesz ”. - „I słyszę cię, Vasilisa Egorovna, - odpowiedział Iwan Kuźmicz, - Byłem zajęty obsługą: uczył żołnierzy ”. - „I, pełny! - sprzeciwił się kapitan. - Tylko chwała, czego uczysz żołnierza: nie zapewnia się im żadnej usługi, ani nic o tym nie wiesz. Siedziałem w domu i modliłem się do Boga; byłoby lepiej. Drodzy Goście, witamy przy stole ”.
Usiedliśmy na obiedzie. Vasilisa Egorovna nie zatrzymała się na minutę i obsypała mnie pytaniami: którzy są moimi rodzicami, czy żyją, gdzie mieszkają i jaki jest ich stan? Przesłuchanie, że kapłan ma trzysta dusz chłopów, "To jest łatwe! - powiedziała, - w końcu są bogaci ludzie na świecie! I mamy, mój ojciec, tylko jedna dziewczyna pod prysznicem, ku chwale Boga, żyjemy krok po kroku. Jeden problem: Masza; dziewczyna w tej sprawie, i jakie jest jej posag? częsty grzebień, miotła, także złota moneta (prosty bóg!), co iść do kąpieli. dobrze, jeśli jest dobry człowiek; inaczej siadaj w dziewczynach na wieki wieków. ”. - Spojrzałem na Maryę Iwanownę; zarumieniła się, a nawet łzy kapały na jej talerz. Współczułem jej, i spieszyłem się, by zmienić rozmowę. "Słyszałem, Powiedziałem raczej niewłaściwie, - że Baszkirowie zaatakują twoją fortecę ”. - "Przez kogo, ojciec, raczysz to usłyszeć?„- zapytał Iwan Kuźmicz. „Tak mi powiedzieli w Orenburgu”, - Odpowiedziałem. "Drobnostki! - powiedział komendant. - Dawno nic nie słyszeliśmy. Baszkirianie - przestraszeni ludzie, Tak, a Kirgizi się nauczyli. Przypuszczam, że nas nie pojawili; ale będą, więc zapytam takiego dowcipu, że przez dziesięć lat uspokoję się ”. - „I nie boisz się, - Poszedłem, zwracając się do kapitana, - zostań w fortecy, podatne na takie niebezpieczeństwa?"-" Nawyk, mój ojciec, Ona odpowiedziała. - Tom ma około dwudziestu lat, kiedy przeniesiono nas tutaj z pułku, i nie daj Boże, jak bałem się przeklętych tych niechrześcijan! zobaczę, wykorzystywany do, kłusaki, tak, jak słyszę ich pisk, czy wierzysz, mój ojciec, serce zamarznie! A teraz tak używany, że się nie ruszam, dlaczego nam to mówią, złoczyńcy grasują w pobliżu fortecy ”.
- Vasilisa Egorovna, dzielna dama, - zauważył Schwabrin. - Ivan Kuzmich może to poświadczyć.
- Tak, Hej ty, - powiedział Ivan Kuzmich;- kobieta nie jest nieśmiała.
- I Marya Iwanowna? - Poprosiłem, - odważyła się, tak jak ty?
- Czy Masza odważyła się? - odpowiedziała jej matka. - Nie, Masza się trzęsła. Nadal nie słychać strzału z pistoletu: i będzie drżeć. I jak dwa lata temu Iwan Kuźmich wynalazł ostrzał z naszej broni w moje imieniny, więc ona, kochanie, trochę ze strachu do innego świata nie poszedł. Od tego czasu nie strzelamy z tego cholernego pistoletu.
Wstaliśmy od stołu. Kapitan i kapitan poszli spać; i poszedłem do Schwabrin, z którym spędził cały wieczór.
Rozdział IV Pojedynek
- I proszę, i wstydź się.
Spójrz, Przekłuję twoją postać!*
Knyazhnin.
Minęło kilka tygodni, a moje życie w twierdzy Belogorsk stało się dla mnie nie tylko tolerowane, ale nawet miło. W domu komendanta zostałem adoptowany jako tubylec. Mąż i żona byli najbardziej szanowanymi ludźmi. Ivan Kuzmich, żołnierze oficerowie, był człowiekiem niewykształconym i prostym, ale najbardziej uczciwy i miły. Jego żona rządziła nim, co było zgodne z jego nieostrożnością. Vasilisa Egorovna i spojrzała na sprawy służby, jak na własną rękę, i tak dokładnie kontrolował fortecę, jak jego dom. Marya Ivanovna wkrótce przestała się ze mną bawić. Spotkaliśmy się. Znalazłem w niej rozsądną i wrażliwą dziewczynę. W niepozorny sposób przywiązałem się do dobrej rodziny, nawet Iwanowi Ignaticzowi, krzywy porucznik garnizonowy, o którym wynalazł Shvabrin, jakby był w niewłaściwym związku z Vasilisą Egorovną, które nie miały cienia wiarygodności; ale Shvabrin nie martwił się tym.
Awansowano mnie na oficerów. Usługa mnie nie obciążyła. W ocalonej przez Boga fortecy nie było żadnych recenzji, bez ćwiczeń, ani strażnicy. Komendant na własnym polowaniu czasami uczył swoich żołnierzy; ale nadal nie mógł osiągnąć, więc wszyscy wiedzą, która strona ma rację, która pozostała, chociaż wielu z nich, aby nie popełnić błędu, przed każdą rewolucją nakładają na siebie znak krzyża. Schwabrin miał kilka francuskich książek. Zacząłem czytać, i rozbudziło się we mnie pragnienie literatury. Rano czytam, ćwiczył tłumaczenia, a czasem w skład wierszy. Prawie zawsze jadłem lunch z komendantem, gdzie zwykle spędzał resztę dnia i gdzie wieczorem czasami ojciec Gerasim i jego żona Akulina Pamfilovna, pierwsza reporterka w całej okolodok. C A. I. Shvabrin, oczywiście, Widziałem każdego dnia; ale z godziny na godzinę jego rozmowa stała się dla mnie mniej przyjemna. Nigdy tak naprawdę nie lubiłem jego żartów na temat rodziny komendanta, szczególnie ostre uwagi na temat Maryi Iwanowna. W fortecy nie było żadnego innego społeczeństwa, ale nie chciałem innego.
Pomimo prognoz, Baszkirowie nie żałowali. Wokół naszej fortecy panował pokój. Ale świat został przerwany niespokojną wojną wewnętrzną.
Już powiedziałem, czym zajmowałem się literaturą. Moje doswiadczenia, na czas, były ładne, i Aleksander Pietrowicz Sumarokow, kilka lat później, bardzo ich chwalił. Raz udało mi się napisać piosenkę, co mi się podobało. Jest znana, czasami pisarze, przebrany za wymagającą poradę, szukam wspierającego słuchacza. więc, przepisałem moją piosenkę, Zaniosłem ją do Schwabrin, który sam w fortecy mógł docenić dzieła poety. Po krótkim wstępie wyjąłem z kieszeni notes i przeczytałem mu następujące wersety.:
Pragnienie niszczenia miłości,*
Szukam pięknego zapomnienia,
I ach, Masza unika,
Dostaję wolność!
Ale oczy, że mnie zniewalają,
Co minutę przede mną;
Zmieszali we mnie ducha,
Zmiażdżyłem mój pokój.
Ty, znając moje nieszczęścia,
Miej litość, Masza, nade mną,
Na próżno mnie w tej zaciekłej części,
I że jestem urzeczony przez ciebie.
- Jak ty to znalazłeś? Zapytałem Shvabrinę, w oczekiwaniu na pochwałę, jak hołd, chodź za mną. Ale ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu, Schwabrin, zwykle protekcjonalny, zdecydowanie ogłoszone, że moja piosenka nie jest dobra.
- Dlaczego? zapytałem go, ukrywając swoje rozczarowanie.
- Ponieważ, - odpowiedział, - że takie wiersze są godne mojego nauczyciela, Wasilij Kiriłycz Tredyakowski, i bardzo przypominają mi jego kuplety miłosne.
Potem wziął ode mnie zeszyt i zaczął bezlitośnie analizować każdy werset i każde słowo, kpiąc ze mnie w najbardziej szyderczy sposób. Nie mogłem tego znieść, wyciągnąłem z rąk mój notatnik i powiedziałem, Nie pokażę mu moich esejów. Shvabrin również śmiał się z tego zagrożenia. „Zobaczymy, - powiedział, - dotrzymujesz słowa?: poeci potrzebują słuchacza, jak karafka wódki Iwana Kuźmicza przed obiadem. A kim jest ta Masza, przed którym wyrażasz się w czułej pasji i miłości? To nie jest Marya Iwanowna?»
- Nie twój interes, Odpowiedziałam marszcząc brwi, - kimkolwiek jest ta Masza. Nie wymagam twojej opinii, nie twoje domysły.