Rozdział XVI
Swatanie księcia Vereisky'ego nie było już tajemnicą dla sąsiedztwa. Kirila Petrovich przyjął gratulacje, ślub się przygotowywał. Masza dzień po dniu odkładała decydujące ogłoszenie. W międzyczasie traktowanie jej starego narzeczonego było zimne i ograniczone.. Książę to nie obchodziło. Nie przejmował się miłością, zadowolony z jej milczącej zgody.
Ale z biegiem czasu. Masza w końcu zdecydowała się działać i napisała list do księcia Wereyskiego; próbowała obudzić w jego sercu uczucie hojności, szczerze wyznał, że nie darzy go najmniejszym uczuciem, błagał go, aby podał jej rękę i sam ochronił ją przed mocą jej rodzica. Cicho wręczyła list księciu Vereisky'emu, przeczytał go na osobności i nie był w najmniejszym stopniu poruszony szczerością swojej oblubienicy. Напротив, dostrzegł potrzebę przyspieszenia ślubu iw tym celu uznał za konieczne okazanie listu przyszłemu teściu.
Kirill Petrovich był wściekły; książę mógł go na siłę przekonać, by nawet nie pokazywał Maszy, że został powiadomiony o jej liście. Kirila Petrovich zgodziła się jej nie mówić, ale postanowił nie tracić czasu i umówił się na ślub następnego dnia. Książę uznał to za bardzo rozsądne, poszedł do mojej narzeczonej, powiedział jej, że list bardzo go zasmucił, ale ma nadzieję, że zdąży zasłużyć na jej sympatię, że myśl o jej utracie jest dla niego zbyt ciężka i że nie może zgodzić się na wyrok śmierci. W tym celu z szacunkiem pocałował ją w rękę i wyszedł, bez słowa jej o decyzji Kirila Pietrowicza.
Ale ledwo zdążył opuścić podwórko, jak wszedł jej ojciec i bez ogródek powiedział jej, żeby była gotowa na jutro. Marya Kirilovna, już wzburzony wyjaśnieniem księcia Vereisky'ego, rozpłakała się i rzuciła się do stóp ojca.
- Tatusiu, Krzyknęła żałosnym głosem, - Tatusiu, nie zrujnuj mnie, Nie lubię księcia, Nie chcę być jego żoną ...
- Co to znaczy, - powiedział groźnie Kirill Petrovich, - do tej pory milczałeś i zgadzałeś się, i teraz, kiedy wszystko jest ustalone, postanowiłeś być kapryśny i wyrzec się. Nie daj się zwieść; ze mną nic nie wygrasz.
- Nie zrujnuj mnie, - powtórzyła biedna Masza, - za co odciągasz mnie od siebie i dajesz osobie, której nie kochasz? jestem tobą zmęczony? Chcę zostać z tobą jak poprzednio. Tatuś, będziesz smutny beze mnie, jeszcze smutniejsze, kiedy myslisz, że jestem nieszczęśliwy, tatuś: nie zmuszaj mnie, Nie chcę się żenić ...
Kirila Petrovich została przeniesiona, ale ukrył swoje zakłopotanie i, odpychając ją, - powiedział surowo:
- To wszystko bzdury, czy słyszysz. Wiem lepiej niż twój, co jest potrzebne do twojego szczęścia. Łzy ci nie pomogą, pojutrze będzie twój ślub.
- Pojutrze! - krzyknęła Masza., - O mój Boże! Nie, Nie, niemożliwy, nie będzie. Tatuś, słuchać, jeśli już zdecydowałeś mnie zniszczyć, wtedy znajdę obrońcę, o którym nawet nie myślisz, zobaczysz, będziesz przerażony, do czego mnie doprowadziłeś.
- Co? co? - powiedział Troyekurov, - zagrożenia! zagrożenia dla mnie, bezczelna dziewczyna! Tak wiesz, co ja ci zrobię, czego nawet sobie nie wyobrażasz. Masz odwagę straszyć mnie jako obrońcę. wyglądać, kto będzie tym obrońcą.
- Vladimir Dubrovsky, - odpowiedziała z rozpaczą Masza.
Pomyślał Kirill Petrovich, że straciła rozum, i spojrzał na nią ze zdumieniem.
- dobry, - powiedział do niej,, po chwili ciszy. - Poczekaj, kogo chcesz być swoim wybawcą, ale na razie usiądź w tym pokoju, nie zostawisz go do ślubu. - Tymi słowami Kirila Petrovich wyszła i zamknęła za sobą drzwi.
Biedna dziewczyna długo płakała, wyobrażając sobie wszystko, co ją czekało, ale burzliwe wyjaśnienie uspokoiło jej duszę, i mogła spokojniej mówić o swoim losie i o tym, co miała zrobić. Najważniejsze było dla niej: pozbyć się znienawidzonego małżeństwa; los żony rabusia wydawał jej się rajem w porównaniu z losem, przygotowany dla niej. Spojrzała na pierścień, pozostawiony jej przez Dubrowskiego. Żarliwie pragnęła zobaczyć go samego i jeszcze raz przed decydującą minutą konsultacji przez długi czas. Powiedziało jej przeczucie, że wieczorem odnajdzie Dubrowskiego w ogrodzie przy pawilonie; postanowiła tam na niego czekać, jak tylko się ściemni. Zrobiło się ciemno. Masza była gotowa, ale jej drzwi są zamknięte. Pokojówka odpowiedziała jej zza drzwi, że Kirila Petrovich nie nakazała jej uwolnienia. Była aresztowana. Głęboko obrażony, usiadła pod oknem i siedziała bez rozbierania się do późnej nocy, patrząc bez ruchu w ciemne niebo. O świcie zdrzemnęła się, ale jej subtelny sen został zakłócony smutnymi wizjami, a promienie wschodzącego słońca już ją obudziły.
Rozdział XVII
Obudziła się, i przy pierwszej myśli ukazał się jej cały horror jej sytuacji. Ona zadzwoniła, dziewczyna weszła i odpowiedziała na jej pytania, że Kirila Petrovich pojechał wieczorem do Arbatowa i wrócił późno, że wydał surowy zakaz wypuszczania jej z pokoju i patrzenia, aby nikt do niej nie mówił, co, Jednakże, żadnych specjalnych przygotowań ślubnych w zasięgu wzroku, Ponadto, że księdzu nakazano nie opuszczać wioski pod żadnym pretekstem. Po tej wiadomości dziewczyna opuściła Maryę Kirilovnę i ponownie zamknęła drzwi.
Jej słowa zahartowały młodego pustelnika, jej głowa się gotowała, martwi się krew, postanowiła powiadomić Dubrowskiego o wszystkim i zaczęła szukać sposobu na wysłanie pierścienia do zagłębienia cenionego dębu; w tym czasie kamyk uderzył w jej okno, zadzwoniło szkło, Marya Kirilovna spojrzała na podwórko i zobaczyła małą Saszę, robiąc jej tajne znaki. Znała jego uczucie i była nim zachwycona. Otworzyła okno.
- Witam, Sasza, - powiedziała, - po co do mnie dzwonisz?
- Przyszedłem, siostra, uczę się od Ciebie, potrzebujesz czegoś. Tatuś jest zły i zabronił całemu domowi cię słuchać, ale powiedz mi, żebym zrobił, Jaki jest Twój przyjemność, i zrobię wszystko dla Ciebie.
- Dziękuję, moja droga Sasha, słyszeć: znasz stary dąb z dziuplą, co jest w altanie?
- Wiem, siostra.
- Więc jeśli mnie kochasz, biegnij tam szybko i umieść ten pierścień w zagłębieniu, tak, spójrz, więc nikt cię nie widzi.
Po czym rzuciła mu pierścionek i zamknęła okno.
Chłopiec podniósł pierścionek, zaczął biec na pełnych obrotach i po trzech minutach znalazł się przy cennym drzewie. Potem przestał dyszeć, rozejrzał się we wszystkich kierunkach i umieścił pierścień w zagłębieniu. Po ukończeniu bezpiecznie, chciał o tej samej godzinie opowiedzieć o Maryi Kirilovnej, kiedy nagle poszarpany chłopiec, czerwony i ukośny, błysnął zza altany, rzucił się do dębu i włożył rękę do zagłębienia. Sasza rzucił się do niego szybciej niż wiewiórka i złapał go obiema rękami.
- Co Ty tutaj robisz? - powiedział groźnie.
- Pracujesz? - odpowiedział chłopiec, próbując się go pozbyć.
- Zostaw ten pierścionek, zając czerwony, - krzyknął Sasha, - albo nauczę cię lekcji na swój własny sposób.
Zamiast odpowiedzieć, uderzył go pięścią w twarz., ale Sasza nie puścił go i wrzeszczał mu w gardle: "Złodzieje, złodzieje, tutaj, tutaj…"
Chłopiec próbował się go pozbyć. był, widocznie, dwa lata starszy od Sashy i znacznie silniejszy, ale Sasha była bardziej wymijająca. Walczyli przez kilka minut, w końcu rudowłosy chłopiec pokonał. Powalił Sashę na ziemię i złapał go za gardło.
Ale w tym momencie silna ręka chwyciła jego rude i szczeciniaste włosy, a ogrodnik Stepan podniósł go z ziemi pół arszyna ...
- O ty, Czerwona bestia, - powiedział ogrodnik, - jak śmiesz pokonać małego mistrza ...
Sasha zdołał podskoczyć i odzyskać siły.
- Złapałeś mnie za sidła, - powiedział, - w przeciwnym razie nigdy by mnie nie powalił. Oddaj pierścionek teraz i wyjdź.
- Jak źle, - odpowiedział rudowłosy i, nagle przewraca się w jednym miejscu, uwolnił swój zarost z dłoni Stepanovej.
Potem zaczął biec, ale Sasha go dogoniła, wepchnięty z tyłu, a chłopiec upadł tak szybko, jak mógł. Ogrodnik znowu go złapał i związał szarfą.
- Daj mi pierścionek! - krzyknął Sasha.
- Czekaj, jego, - powiedział Stepan, - doprowadzimy go do kary do urzędnika.
Ogrodnik zabrał więźnia na podwórko mistrza, a Sasha mu towarzyszyła, patrząc z niepokojem na ich spodnie, podarty i zabrudzony zielenią. Nagle wszyscy trzej znaleźli się przed Kirilem Pietrowiczem, chodzenie, aby sprawdzić ich stajnię.
- Co to jest? - zapytał Stepana.
Stepan krótko opisał cały incydent. Kirila Petrovich słuchała go z uwagą.
- Ty, povesa, - powiedział, zwracając się do Sashy, - dlaczego się z nim skontaktowałeś?
- Ukradł pierścień z zagłębienia, tatuś, zamówienie dać pierścionek.
- Jaki pierścionek, z którego zagłębienie?
- Tak dla mnie Marya Kirilovna ... ale ten pierścionek ...
Sasha był zawstydzony, zmieszany. Kirila Petrovich zmarszczyła brwi i powiedziała, potrząsają głowami:
- Tutaj Marya Kirilovna się pomyliła. Wyznaj wszystko, albo więc wyrwę cię prętem, że ty też nie rozpoznajesz swojego.
- Uczciwie, tatuś, I, tato ... Marya Kirilovna nic mi nie zamówiła, tatuś.
- Stepan, śmiało i zetnij mi piękną, świeży pręt brzozowy ...
- Czekaj, tatuś, Powiem ci wszystko. Biegałem dziś po podwórku, Siostra Marya Kirilovna otworzyła okno, i podbiegłem, a moja siostra nie upuściła pierścionka celowo, i schowałem go w zagłębieniu, i ... i ... ten rudowłosy chłopak chciał ukraść pierścionek ...
- Nie upuściłem go celowo, a ty chciałeś się ukryć ... Stepan, wykonaj kroki.
- Tatusiu, Zgadnij co, Powiem ci wszystko. Siostra Marya Kirilovna kazała mi pobiec do dębu i włożyć pierścień do zagłębienia, pobiegłem i założyłem pierścionek, i ten paskudny chłopak ...
Kirila Petrovich zwróciła się do paskudnego chłopca i spytała go groźnie: „Czyj jesteś?»
- Jestem człowiekiem z dziedzińca panów Dubrowskiego, - odpowiedział rudowłosy chłopiec.
Twarz Kirilla Petrovich pociemniała.
- Ty, wydaje się, nie rozpoznajesz mnie jako mistrza, dobry, - odpowiedział. - Co robiłeś w moim ogrodzie?
- Kradzież malin, - odpowiedział chłopiec z wielką obojętnością.
-, sługa w panu, co za pop, taki jest dochód, a na moich dębach naprawdę rosną maliny?
Chłopiec nic nie odpowiedział.
- Tatusiu, każ mu dać pierścień, - powiedział Sasha.
- Zamknij się, Aleksandra, - odpowiedział Kiril Petrovitch, - Nie zapomnij, że się ciebie pozbędę. Idź do swojego pokoju. Ty, ukośny, wydaje mi się, że jesteś mały, nie przegap. Oddaj pierścionek i idź do domu.
Chłopiec otworzył pięść i pokazał, że nie ma nic w jego dłoni.
- Jeśli mi wszystko przyznasz, więc nie będę cię biczować, Dam ci kolejnego grosza za orzechy. W przeciwnym razie zrobię to z tobą, czego się nie spodziewasz. dobrze!
Chłopiec nie odpowiedział ani słowa i wstał, pochylając głowę i przybierając pozór prawdziwego głupca.
- dobry, - wspomniany Cyril P., - zamknij gdzieś i obserwuj, więc nie ucieka, lub z całego domu obniżę skórę.
Stepan zabrał chłopca do gołębnika, zamknął go tam i umieścił starą kurnik Agathię, aby się nim opiekowała.
- Teraz idź do miasta po policjanta, - wspomniany Cyril P., podążając wzrokiem za chłopcem, - tak, jak najszybciej.
„Nie ma co do tego wątpliwości. Utrzymywała kontakt z przeklętym Dubrowskim. Ale tak naprawdę, naprawdę wezwała go po pomoc? Pomyślał Kirill Petrovich, chodząc po pokoju i gwiżdżąc ze złością „Victory Thunder”. - Może, W końcu znalazłem na jego gorących utworach, i nie uniknie nas. Skorzystamy z tej okazji. Chu! dzwon, dzięki Bogu, to jest policjant ”.
- Hej, przyprowadź tu złapanego chłopca.
Tymczasem wózek wjechał na dziedziniec, a policjant, już nam znany, wszedł do pokoju cały zakurzony.
- Wspaniałe wieści, - powiedziała mu Kirila Petrovich, - Złapałem Dubrovsky'ego.
- Dzięki Bogu, Ekscelencjo, - powiedział z zachwytem komendant policji, - gdzie on jest?
- To znaczy nie Dubrovsky, i jeden z jego gangu. Teraz zostanie przywieziony. Pomoże nam samemu złapać wodza. Więc go przywieźli.
Korektor, czekając na groźnego rabusia, Był zaskoczony, widząc 13-letniego chłopca, raczej słaby wygląd. W oszołomieniu zwrócił się do Kirila Pietrowicza i czekał na wyjaśnienie. Kirila Petrovich natychmiast zaczął opowiadać o porannym incydencie, nie wspominając jednak o Maryi Kirilovnej.
Policjant słuchał go z uwagą, nieustannie patrzy na małego łajdaka, który, udając głupca, wydawało się, nie zwracał uwagi na wszystko, co się wokół niego działo.
- Dopuszczać, Ekscelencjo, porozmawiamy z tobą na osobności, - powiedział w końcu komendant policji.
Kirila Petrovich zaprowadziła go do innego pokoju i zamknęła za sobą drzwi.
Pół godziny później ponownie wyszli na korytarz, gdzie niewolnik czekał na decyzję swojego losu.
- chciał Barin, - powiedział mu policjant, - umieścić cię w miejskim więzieniu, biczować i wysyłać do osady, ale stanąłem w obronie Ciebie i błagałem o przebaczenie. Rozwiąż to.
Chłopiec rozwiązany.
- Dziękuję, Barin., - powiedział policjant. Chłopiec podszedł do Kirila Pietrowicza i pocałował go w rękę.
- Idź do swojego domu, - powiedziała mu Kirila Petrovich, - nie kradnij malin w zagłębieniach przed nimi.
Chłopiec wyszedł, wesoło zeskoczył z werandy i zaczął biec, bez oglądania się za siebie, przez pole do Kistenevki. Pobiegłem do wioski, zatrzymał się przy zrujnowanej chacie, pierwszy od krawędzi, i zapukał w okno; okno się podniosło, i pojawiła się stara kobieta.
- Babciu, chleba, - powiedział chłopiec, - Nic nie jadłem od rana, umieram z głodu.
- Brother, to ty, Mitya, gdzie byłeś, chochlik, - odpowiedziała stara.
- Powiem ci później, babcia, ze względu na boga chleba.
- Tak, wejdź do chaty.
- Pewnego razu, babcia, Muszę biec w jeszcze jedno miejsce. kukurydza, ze względu na Chrystusa, chleba.
- Co za bałagan, - narzekała stara kobieta, - wł, oto lomot, - i wrzuć kromkę czarnego chleba do okna. Chłopiec łapczywie ugryzł go i przeżuwając w jednej chwili posunął się dalej.
Zaczynało się ściemniać. Mitya trafił do gaju Kistenevskaya w stodołach i ogrodach warzywnych. Dotarłszy do dwóch sosen, stojąc jako czołowi strażnicy gaju, zatrzymał się, rozejrzał się we wszystkich kierunkach, zagwizdał przeszywającym i gwałtownym gwizdkiem i zaczął słuchać; w odpowiedzi rozległ się lekki i przeciągły gwizd, ktoś wyszedł z gaju i podszedł do niego.
Rozdział XVIII
Kirila Petrovich przechadzała się po korytarzu, gwiżdżąc twoją piosenkę głośniej niż zwykle; cały dom był w ruchu, słudzy biegli, dziewczyny się zdenerwowały, w stodole stangretowali powóz, ludzie tłoczyli się na podwórku. W garderobie młodej damy, pani przed lustrem, otoczony pokojówkami, wyczyścił bladą, nieruchoma Marya Kirilovna, jej głowa pochyliła się leniwie pod ciężarem diamentów, lekko się wzdrygnęła, kiedy ukłuła ją nieostrożna ręka, ale milczał, patrzenie bezcelowo w lustro.
- Wkrótce? W drzwiach rozległ się głos Kirilla Petrovicha.
- W tej chwili, - odpowiedziała pani. - Marya Kirilovna, powstać, Spójrz, czy to jest dobre?
Marya Kirilovna wstała i nic nie odpowiedziała.. otworzyły się drzwi.
- Panna młoda jest gotowa, Powiedziała pani do Kirill Petrovich, - rozkazać wsiąść do wagonu.
- Z Bogiem, - odpowiedzieli Kirila Petrovich i, zrobienie zdjęcia ze stołu, - chodź do mnie, Masza, - powiedział jej wzruszonym głosem, - Błogosławię cię ... - Biedna dziewczyna upadła mu do stóp i szlochała.
- Tato… Tato… - powiedziała ze łzami w oczach, a jej głos ucichł. Kirill Petrovich pospieszył, by ją pobłogosławić, podnieśli ją i prawie zanieśli do powozu. Posadzona matka i jedna z pokojówek usiadły z nią. Poszli do kościoła. Tam pan młody już się ich spodziewał. Wyszedł na spotkanie panny młodej i uderzyła go jej bladość i dziwny wygląd. Razem weszli w chłód, pusty kościół; drzwi były za nimi zamknięte. Kapłan opuścił ołtarz i natychmiast zaczął. Marya Kirilovna nic nie widziała, nic nie słyszałem, pomyślałem o jednym, od samego rana czekała na Dubrowskiego, nadzieja nigdy jej nie opuściła, ale kiedy ksiądz zwrócił się do niej ze zwykłymi pytaniami, zadrżała i umarła, ale wciąż się wahał, wciąż oczekuję; ksiądz, bez czekania na jej odpowiedź, wypowiadane nieodwołalne słowa.
Rytuał się skończył. Poczuła zimny pocałunek nieprzyjaznego męża, usłyszała radosne gratulacje od obecnych i nadal nie mogła uwierzyć, że jej życie zostało na zawsze związane, że Dubrovsky nie przyszedł, aby ją uwolnić. Książę zwrócił się do niej łagodnymi słowami, nie rozumiała ich, opuścili kościół, chłopi z Pokrowskiego tłoczyli się na werandzie. Jej wzrok szybko przebiegł wokół nich i ponownie pokazał jej dawną niewrażliwość. Młoda para wsiadła do powozu i pojechała do Arbatowa; Kirila Petrovich już tam była, spotkać tam młodych ludzi. Sam książę, sam ze swoją młodą żoną, wcale nie był zawstydzony jej chłodnym wyglądem. Nie zawracał jej głowy słodkimi wyjaśnieniami i śmiesznymi zachwytami., jego słowa były proste i nie wymagały odpowiedzi. W ten sposób przebyli około dziesięciu mil, konie biegały szybko po wybojach wiejskiej drogi, a powóz prawie nie kołysał się na angielskich sprężynach. Nagle rozległy się krzyki pogoni, powóz zatrzymał się, otoczył ją tłum uzbrojonych mężczyzn, i mężczyzna w półmasce, otwierając drzwi z boku, gdzie była młoda księżniczka, powiedział jej: "Jesteś wolny, wyjść ". - "Co to znaczy, - zawołał książę, - kim jesteś?.."-" To jest Dubrovsky ", - powiedziała księżniczka. książę, bez utraty przytomności umysłu, wyjął pistolet drogowy z bocznej kieszeni i strzelił do zamaskowanego złodzieja. Księżniczka krzyknęła iz przerażenia zakryła twarz obiema rękami.. Dubrovsky został ranny w ramię, pokazała się krew. książę, nie marnując ani minuty, wyjął inny pistolet, ale nie miał czasu na strzelanie, drzwi się otworzyły, kilka silnych rąk wyciągnęło go z powozu i wyrwało mu pistolet. Błysnęły nad nim noże.
- Nie dotykaj tego! - zawołał Dubrovsky, a jego ponure wspólnicy wycofali się.
- Jesteś wolny, - kontynuował Dubrovsky, zwracając się do bladej księżniczki.
- Nie, Ona odpowiedziała. - Późno, jestem żonaty, Jestem żoną księcia Vereisky.
- Co ty mówisz, - zawołał Dubrovsky z rozpaczy., - nie, nie jesteś jego żoną, nie chciałeś, nigdy nie mogłeś się zgodzić ...
- Zgodziłem się, Złożyłem przysięgę, - zaprotestowała stanowczo, - książę jest moim mężem, rozkazać go uwolnić i zostawić mnie z nim. Nie oszukiwałem. Czekałem na ciebie do ostatniej chwili ... Ale teraz, mówię Ci, jest już późno. Pozwól nam iść.
Ale Dubrovsky już jej nie słyszał, ból rany i silne podniecenie duszy pozbawiły go siły. Upadł za kierownicę, otaczali go rabusie. Udało mu się powiedzieć im kilka słów, wsadzili go na konie, dwóch z nich go wspierało, trzeci złapał konia za uzdę, i wszyscy odjechali na bok, pozostawiając wagon na środku jezdni, ludzie połączeni, zaprzężone konie, ale bez plądrowania czegokolwiek i nie przelania ani jednej kropli krwi w odwecie za krew swego wodza.
Rozdział XIX
Pośrodku gęstego lasu, na wąskim trawniku, stała mała szańba, szyb i rów, za którymi znajdowało się kilka chat i ziemianek.
Na podwórku jest wielu ludzi, których różnorodność odzieży i broni ogólnej można było natychmiast uznać za złodziei, jadłem, siedzenie bez czapek, w pobliżu braterskiego kotła. Na szybie obok małej armaty siedział wartownik, po turecku; połatał część swoich ubrań, posiadanie igły ze sztuką, potępienie doświadczonego krawca, i ciągle patrzył we wszystkich kierunkach.
Chociaż niektóre wiadra zmieniały właściciela kilka razy, w tym tłumie panowała dziwna cisza; rabusie jedli obiad, jeden po drugim wstawali i modlili się do Boga, niektórzy poszli do swoich chat, podczas gdy inni rozproszyli się po lasach lub kładli się spać zgodnie z rosyjskim zwyczajem.
Strażnik zakończył swoją pracę, potrząsnął jego śmieciami, podziwiał łatkę, przypiął igłę do rękawa, siedział na armacie okrakiem i śpiewał melancholijną starą piosenkę na całe gardło: Żadnego hałasu, matka w zielonym gaju dębowym,* Nie kłopocz mi się myśleniem o młodym mężczyźnie.
W tym momencie otworzyły się drzwi jednej z chat, i staruszka w białej czapce, schludnie i skromnie ubrany, pojawił się w drzwiach. "Wystarczająco dla Ciebie, Stepka, Powiedziała ze złością, - Barin odpoczywa, i wiesz, że płaczesz; nie masz sumienia, Bez łaski ". - "Przykro mi, Egorowna, - odpowiedział Styopka, - w porządku, już nie, pozwól mu samemu, nasz Ojciec, odpoczywa i regeneruje się ". Starszej pani nie ma, i Styopka zaczął chodzić po szybie.
W chacie, skąd przyszła stara kobieta, za ścianą działową ranny Dubrovsky leżał na łóżku polowym. Jego pistolety leżały na stole przed nim, a szabla wisiała w ich głowach. Ziemianinę przykryto i obwieszono bogatymi dywanami, w rogu znajdowała się srebrna toaleta dla kobiet i toaletka. Dubrovsky trzymał w dłoni otwartą książkę, ale jego oczy były zamknięte. I starsza pani, patrząc na niego zza ścianki działowej, nie mógł wiedzieć, czy zasnął, czy tylko myślał.
Nagle Dubrovsky zadrżał: w fortyfikacji panował niepokój, a Styopka wystawił głowę przez okno. „Ojcze, Vladimir Andreevich, - zawołał, - nasz znak służy, szukają nas ". Dubrovsky wyskoczył z łóżka, chwycił broń i wyszedł z chaty. Rabusie tłoczyli się głośno na podwórku; po jego pojawieniu się zapadła głęboka cisza. „Czy wszyscy są tutaj?"- zapytał Dubrovsky. "Wszystko, z wyjątkiem wartowników ", - odpowiedział mu. "W miejscach!"- krzyknął Dubrovsky. A rabusie zajęli każde określone miejsce. W tym czasie do bramy podbiegło trzech wartowników. Dubrovsky wyszedł na spotkanie z nimi. "Co?"- zapytał ich. „Żołnierze w lesie, - odpowiedzieli, - jesteśmy otoczeni ”. Dubrovsky nakazał zamknięcie bram i sam poszedł obejrzeć armatę. W lesie rozległo się kilka głosów i zaczęło się zbliżać; rabusie czekali w milczeniu. Nagle trzech lub czterech żołnierzy wyszło z lasu i natychmiast cofnęło się, informowanie przyjaciół. "Przygotowania do bitwy", - powiedział Dubrovsky, między rabusiami rozległ się szelest, wszystko znów się uspokoiło. Wtedy usłyszeli hałas zbliżającej się drużyny, broń błysnęła między drzewami, około półtora stu żołnierzy wyszło z lasu iz okrzykiem rzuciło się do. Dubrovsky włożył knot, strzał był udany: jeden stracił głowę, dwóch zostało rannych. Między żołnierzami było zamieszanie, ale oficer rzucił się do przodu, żołnierze poszli za nim i uciekli do fosy; rabusie strzelali do nich z karabinów i pistoletów i zaczęli bronić szybu z toporami w rękach, na które wspinali się wściekli żołnierze, pozostawiając w rowie około dwudziestu rannych towarzyszy. Rozpoczęła się walka wręcz, żołnierze byli już na szybie, rabusie zaczęli się poddawać, ale Dubrovsky, podszedł do oficera, przyłożył pistolet do piersi i strzelił, oficer upadł do tyłu. Kilku żołnierzy podniosło go i pospiesznie zanieśli do lasu., inny, utrata szefa, zatrzymany. Ośmieleni rabusie wykorzystali tę chwilę oszołomienia, zmiażdżył je, zwężony w rowie, oblężnicy uciekli, rabusie rzucili się za nimi z krzykiem. Zwycięstwo zadecydowało. Dubrovsky, polegając na doskonałej frustracji wroga, zatrzymał się i zamknął w fortecy, rozkaz zabrania rannych, podwojenie strażnika i nie każąc nikomu wychodzić.
Najfajniejsze prace